Na południu Chile, po 50 latach uśpienia, wybuchł wulkan Puyehue. Słup popiołów, który unosi się nad kraterem, sięga dwunastu kilometrów i przesuwa się nad sąsiadującą z Chile Argentyną. Władze zarządziły ewakuację z zagrożonych terenów blisko czterech tysięcy ludzi. We wtorek anulowane zostały wszystkie loty na dwóch lotniskach w stolicy Argentyny, Buenos Aires. (30 fotografii)

1. CHILE, Puyehue, 4 czerwca 2011: Chmura pyłu wyrzucanego z krateru wulkanu Puyehue. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

2. CHILE, Puyehue, 7 czerwca 2011: Zdjęcie satelitarne wulkanu wykonane przez Moderate Resolution Imaging Spectroradiometer (MODIS). AFP PHOTO/NASA

3. CHILE, Puyehue, 7 czerwca 2011: Chmura pyłu sięgająca do wysokości 12 km. AFP PHOTO/NASA

4. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Erupcja wulkanu obserwowana z pokładu samolotu. EPA/IAN SALAS Dostawca: PAP/EPA.

5. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Erupcja wulkanu Puyehue obserwowana z „lotu ptaka”. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

6. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Chmura pyłu unosząca się znad krateru. AFP PHOTO/Chilean Air Force

7. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Erupcja obserwowana z okolicy Osorno na południu Chile. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

8. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Erupcja Puyehue obserwowana z okolicy Osorno na południu Chile. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

9. CHILE, Puyehue, 6 czerwca 2011: Naukowiec przygląda się kamieniom wulkanicznym wyrzucanym z krateru. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

10. CHILE, Puyehue, 6 czerwca 2011: Zbliżenie kamienia wulkanicznego wyrzuconego z krateru Puyehue. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

11. CHILE, Puyehue, 6 czerwca 2011: Kobieta usuwa pył wulkaniczny z pokrowca łodzi. AFP PHOTO/FRANCISCO RAMOS MEJIA

12. CHILE, Puyehue, 7 czerwca 2011: Buldożer usuwa pył wulkaniczny z drogi w pobliżu Osorno. AFP PHOTO/Claudio SANTANA

13. CHILE, Puyehue, 6 czerwca 2011: Patrol policji na drodze zasypanej przez pył i kamienie. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

14. CHILE, Puyehue, 6 czerwca 2011: Mężczyzna zgarnia pył wulkaniczny z dachu domu. AFP PHOTO/FRANCISCO RAMOS MEJIA

15. CHILE, Puyehue, 6 czerwca 2011: Mężczyzna zgarnia pył wulkaniczny z dachu domu. AFP PHOTO/FRANCISCO RAMOS MEJIA

16. ARGENTYNA, Bariloche, 4 czerwca 2011: Para przygląda się opadającemu na okolicę pyłowi wulkanicznemu. AFP PHOTO/NA/DIARIO RIO NEGRO

17. ARGENTYNA, Bariloche, 7 czerwca 2011: Okno budynku pokrytego przez pył wulkaniczny. AFP PHOTO/FRANCISCO RAMOS MEJIA

18. ARGENTYNA, Bariloche, 7 czerwca 2011: Chłopiec w masce na zasypanej przez pył wulkaniczny drodze. AFP PHOTO/FRANCISCO RAMOS MEJIA

19. ARGENTYNA, Bariloche, 7 czerwca 2011: Pies na plaży nad jeziorem Nahuel Huapi. AFP PHOTO/FRANCISCO RAMOS MEJIA

20. CHILE, Puyehue, 7 czerwca 2011: Pył wulkaniczny unosi się na wodzie rzeki Gol Gol. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

21. CHILE, Entre Lagos, 7 czerwca 2011: Linia brzegowa jeziora Puyehue. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

22. CHILE, Puyehue, 7 czerwca 2011: Żołnierz uczestniczący w akcji ratowniczej przygląda się pyłowi wulkanicznemu. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

23. CHILE, Puyehue, 7 czerwca 2011: Ślady ludzkich stóp odciśnięte w pyle wulkanicznym. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

24. ARGENTYNA, Bariloche, 5 czerwca 2011: Pole golfowe przy hotelu Llao Llao w Bariloche. AFP PHOTO / Francisco Ramos Mejia

25. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Erupcja Puyehue obserwowana z okolicy Osorno na południu Chile. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

26. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Błyskawica nad kraterem wulkany Puyehue. EPA/FRANCISCO NEGRONI / AGENCIAUNO

27. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Błyskawice rozświetlające chmury pyłu nad kraterem. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

28. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Błyskawice nad kraterem Puyehue. AFP PHOTO/CLAUDIO SANTANA

29. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Błyskawice rozświetlające chmury pyłu nad kraterem Puyehue. EPA/FRANCISCO NEGRONI / AGENCIAUNO

30. CHILE, Puyehue, 5 czerwca 2011: Błyskawice rozświetlające wnętrze chmury pyłu i kamieni wyrzucanych z krateru. EPA/FRANCISCO NEGRONI / AGENCIAUNO / HO
Zobacz również
Użytkownicy poszukiwali:
- erupcja
- erupcja wulkanu
- Natutwww
8 czerwiec, 2011
30 najlepsze! Ogólnie świetne zdjęcia. Dzięki!
8 czerwiec, 2011
zdjęcia są po prostu niesamowite.
8 czerwiec, 2011
Czemu w kółko tutaj, na Big Picture i na Boston Picture zawsze są publikowane te same fotki co najwyżej w innym układzie…
Dali byście coś innego niż wszyscy dają…
8 czerwiec, 2011
Ale czad!
8 czerwiec, 2011
Tragiczne dla ludzi tam mieszkających, a dla nas cholernie piękne. Na żywo to dopiero musi robić wrażenie.
8 czerwiec, 2011
najlepsze foty ostatnich lat jak dla mnie :]
8 czerwiec, 2011
nr 12 buldożer to powinien się administrator tej strony nazywać
8 czerwiec, 2011
Dzięki :)
8 czerwiec, 2011
To tak, jakbyś pytał dlaczego na TVN i Polsacie te same wiadomości są przekazywane.
9 czerwiec, 2011
Jaka jest szansa pokazać na tut. www swoje zdjęcia?
9 czerwiec, 2011
świetne!!
w 30 literówka ‚chmry’ ;)
9 czerwiec, 2011
Gotowe, dzięki
9 czerwiec, 2011
fantastiques photos
9 czerwiec, 2011
@12 to jest równiarka samojezdna :-)
10 czerwiec, 2011
podobne zdjęcia: http://www.theatlantic.com/inf.....ts/100081/
10 czerwiec, 2011
Super.
12 czerwiec, 2011
Fantastyczne!
literówka w ‚hetelu’ ;)
12 czerwiec, 2011
no 30stka rządzi!
13 czerwiec, 2011
Piękne i straszne zarazem.
13 czerwiec, 2011
Mieszkam 70 km, od wulkanu, 500m od hotelu llao llao na zdjeciu „pola golfowe” zamieszczam moje obserwacje
04.06.11
Rano poczułem delikatne trzęsienie ziemi, parę godzin później, nieco już mocniejsze, takie kołyszące lampą. Psy były trochę niespokojne, pomyślałem, że może jakiś wulkan. Kolo 16 zaczęło grzmieć i robić się ciemno. Coś dziwnego czuło się w przyrodzie, psy siedziały ciche jak nigdy , skulone przy drzwiach domu, ptaki przestały latać, zapanowała jakaś dziwna cisza. Wyszedłem z Kubą na pole , bo wyglądało jak przed wielka nawałnicą. Kolor nieba stał się zupełnie nie spotykany, ciemno granatowy ale z niebiesko-srebrzystą poświatą, zaczęło padać, w pierwszej chwili myślałem że deszcz, ale chwile potem okazało się ze to gruby popiół, jak drobny pumeks, zaczął z szelestem zasypywać wszystko. Teraz siedzimy w domu i patrzymy jak nas zasypuje. Okna pouszczelniałem szmatami, bo na zewnątrz smród starej kotłowni, generalnie powietrze nie zdrowe. Spodziewam się pojutrze gości z Polski, ale raczej nie przylecą bo unoszący się wszędzie pyl wulkaniczny uniemożliwi ruch samolotowy.
W radio powiedzieli, że wybuchł wulkan Puyehue, odległy 70 km w linii prostej od nas, właściwie jeszcze nie wybuchł, na razie wyrzuca na 10000m olbrzymie pokłady popiołu. Na samochodzie mam go już ze dwa centymetry. Zobaczymy co będzie rano. Radio cały czas nadaje komunikaty, z rejonu wulkanu ewakuowano wszystkich mieszkańców, alerta rojo, czyli najwyższy stopień zagrożenia. Zamknęli wszystkie stacje benzynowe, paliwo tylko do dyspozycji służb specjalnych, cholera mam pusty bak, starczy na 50km, ale i tak nie bardzo można jeździć bo popiół zatyka filtr. Trzy godziny później z nieba cały czas leci szary „śnieg”, na samochodzie już około 5 cm. Wszyscy martwią się o zwierzęta w stepie, tutaj nie gromadzi się na zimę siana, a popiół przykrywa wszystko. Moje konie są w rejonie częściowo porośniętym lasem, mam nadzieje, że sobie poradzą. Gorzej z olbrzymimi stadami krów i owiec na hodowlanych farmach. W domu mamy na szczęście znaczny zapas wody, to istotne, bo przez jakiś czas nie będzie można używać tej, którą ciągniemy z jeziora, popiół tak nasyca wodę, że staje się niezdatna do spożycia. Opadowi popiołu cały czas towarzyszy dziwna sucha burza, wyładowania dość gwałtowne, ale bez krztyny wiatru i deszczu.
Na razie jest wszystko ok., nie ma żadnego poważnego zagrożenia. Gdyby jednak opad trwał dłużej, to wszystko zacznie się mocno komplikować. Podano analizę substancji, która leci z nieba, nie jest to popiół, tylko sproszkowany pumeks, podobno nie zawiera mikroskopijnych kwarców, które jak igiełki waty szklanej są niebezpieczne dla płuc. Idziemy spać.
05.06.11
W nocy chyba nic specjalnego się nie działo, spaliśmy twardo. Kubie udzielił się trochę nasz wieczorny niepokój, bo przyszedł do nas do łóżka. Swoją drogą w takich sytuacjach widać w jakiej iluzji bezpieczeństwa żyjemy , jak niewiele możemy wobec sił natury. Istniejemy sobie zajęci naszymi codziennymi kłopotami i radościami, a tu wystarczy zwykła, naturalna erupcja wulkanu i wszystko staje do góry nogami. Nagle się okazuje, że auto nie służy do niczego, bo filtr szybko się zatyka, a szybę pokrywa błotnista maź mieszanki popiołu z deszczem, z którą wycieraczki absolutnie sobie nie radzą. Wody nie da się pić bo skażona wulkaniczną siarką. Na piechotę nie ma gdzie, bo wszędzie daleko, nawet do moich koni mam 50km. Zapas jedzenia w domu, normalny, typu jakaś kasza, makaron, trochę maki, bo przecież nikt nie gromadzi zapasów na taką okoliczność. Idę zaraz do sklepu, mam do niego około 5km, zawsze w niedziele był otwarty, dobrze, że mam trochę gotówki, bo w tym najbliższym kartą się nie płaci. Na szczęście jest prąd i z radia wiemy co się dzieje, telewizja satelitarna nie funkcjonuje, bo popiół zalepia anteny.
Nie słychać szelestu na dachu, więc na razie nic z nieba nie leci. Ale jest wyjątkowo ciemno jak na tą godzinę. Normalnie o tej porze robi się już szaro, a teraz jest ciemno absolutnie, nie widzę na razie jak dużo popiołu nagromadziło się przez noc.
To coś pokryło wszystko 5 – 10cm warstwą. Wygląda jak mokry, gruboziarnisty piasek. Po chmurach widać, że wiatr się zmienił, wieje z zachodu, a wulkan jest na północny zachód od nas, dlatego na razie z opadem spokój. Czyszczę auto i jadę polować na paliwo, przy okazji spróbuje zrobić zakupy. Biorę plecak, czołówkę, wodę, tak na wszelki wypadek gdyby się okazało, że znowu popiół unieruchomi auto, albo nie znajdę paliwa. Do stacji benzynowej mam 25km.
Na asfalcie gruby pokład jakby szutru, i jedzie się jak po szutrze. Na jeziorze „Nahual Huapi” pływają ogromne łachy pumeksu, wszystko jest w jednym kolorze szarości, niesamowite. Pierwsza stacja zamknięta, trochę się denerwuje, na drugiej udaje się zatankować, ale tylko auto, kanistry tankuje na następnej, jestem już spokojniejszy, mam paliwa na 1000km, z tym na pewno uda się uciec jak by co.
w mieście poza stacjami, gdzie każdy tankuje, spokojnie, nie widać pospiechu, ludzie poruszają się w maskach, odgarniają pumeks z przed domów, jakby odśnieżali.
zrobiłem duże „wojenne” zakupy, teraz jadę do domu i będziemy myśleć, co dalej. Sądzę, że ze względu na bezpieczeństwo Kuby i Doroty wyjedziemy do przyjaciół do Cordoby. Ja chętnie bym został, bo to wszystko co się tu dzieje jest niezmiernie ciekawe.
Wieczorem w radio zapowiedzieli na jutro rano zmiane kierunku wiatru, a więc kolejny opad .
Do Cordoby nie da się wyjechać, bo 50km na północ, z powodu totalnego braku widoczności drogi są nieprzejezdne. Wiadomości podaja, że najlżejsze frakcje popiołu dotarły już do Atlantyku. To znaczy, że cała północna Patagonia ma problem z wulkanicznym pyłem. Jutro wszystkie szkoły i urzędy są zamknięte, Kuba się cieszy.
06.06.11
Jeżdżę i szukam zapasowego filtra do samochodu, ogólnie panuje spokój, ludzie zajęci oczyszczaniem domów z piasku, urzędy i szkoły nieczynne. Cisza, niema opadu popiołu i zapowiadanego wiatru. Materiał, który spadł z nieba to piasek wulkaniczny z dodatkiem drobnego pumeksu. S padło go w naszej okolicy 5 – 10 cm, co daje 200 – 400kg piasku na metr kwadratowy. W Villa Angostura, miejscowość bliżej wulkanu spadło 15cm, a 20km od wulkanu w rejonie hotelu Puyehye, do którego bardzo lubimy jeździć a zwłaszcza Kuba) ze względu na świetne wody termalne, spadło 50cm piasku z większymi kawałkami pumeksu na metr kwadratowy. Nawiasem mówiąc piasek jest wyśmienitej jakości, idealny na budowy, doskonały do posypywania w zimie dróg.
Aktywność wulkanu nieco zelżała tzn. wczoraj wyrzucał materie na wysokość 12000, a dzisiaj na 8000, nie wyrzucił jeszcze lawy i nikt nie jest w stanie powiedzieć kiedy, i czy, to nastąpi.
Na noc, kolejny raz zapowiadają zmianę kierunku wiatru i w związku z tym opad popiołu. Popiół jest bardziej niebezpieczny niż piasek bo oblepia wszystko, często niesie ze sobą substancje toksyczne, które są szkodliwe dla płuc i zatruwają wodę.
Cały czas jesteśmy gotowi do wyjazdu, ale sytuacja wulkaniczno – meteorologiczna, go uniemożliwia.
07.06.11
Obudziliśmy się w ciemnym, zimnym domu. Nie ma prądu. Tym razem prognoza się sprawdziła. W nocy był silny wiatr i opad popiołu. Wszystko przykryte cienką warstwa lepkiego, szarobiałego błota. Mieszkamy 25km od miasta, zimą czasem się zdarza, że wiatr zrywa druty i przez pół, lub trzy dni nie ma prądu. Sadząc, że i tym razem jest podobnie jadę w kierunku miasta szukać Internetu. Okazuje się, że niestety całe miasto nie ma prądu bo popiół oblepił linie przesyłowe i pozrywał je w wielu miejscach. Ten popiół na szczęście nie zawiera substancji toksycznych.
Radio podaje, że naprawa awarii może potrwać i trzy, cztery dni. Nam w domu specjalne nie przeszkadza, pełny zbiornik na strychu czyli bieżącą wodę mam, co prawda bez prądu nie działa centralne ogrzewanie, ale duży kominek w zupełności wystarcza. Gorzej w mieście. Barioloche ma ponad 100tys mieszkańców i system rozprowadzania wody oparty jest na wieżach ciśnień, do których pompowana jest woda z jeziora. Więc Bariloche zostało bez prądu i wody, stacje benzynowe nie pracują, nie czynna jest większość sklepów, bo nie działają kasy fiskalne, nie można wybrać gotówki z bankomatu i tym bardziej płacić kartą, miasto jest unieruchomione i ogromnie zaniepokojone.
Ni z tąd, ni z owąd, po południu pojawia się prąd, okazuje się, że awaria nie była tak poważna. Jest kolo 20, siedzimy przy kolacji i nagle słychać kolejne pomruki wulkanu, szklanki zaczynają dzwonić. Od razu uruchamia się wyobraźnia, pewnie zaraz wybuchnie, tym razem już z lawą. Wiem, że brzmi to trochę panicznie, ale tak naprawdę siedzimy na beczce prochu, erupcja lawy niesie ze sobą ogromne zagrożenie dla miasta nawet jeśli jest ono odlegle o 70 km. Przede wszystkim trujące gazy i opad gorącego popiołu, ponadto duży ruch na drodze uciekających i wszystkie tego konsekwencje, a biorąc pod uwagę stan techniczny większości pojazdów, które tylko z nazwy przypominają samochody, to można się spodziewać wielu korków. Stawiam kilka szklanek koło łóżka, tak żeby słyszeć najlżejsze poruszenie ziemi, sprawdzam auto i idziemy spać, w razie czego jesteśmy w stanie zebrać się w piec minut i po kolejnych 15 minutach jazdy zaczynamy się oddalać w stepy na południe od wulkanu.
08.06.11
Nic się nie wydarzyło w nocy.
13 czerwiec, 2011
Hej Wujo! Bardzo fajny komentarz, daje obraz tego co się tam wydarzyło..
Pozdrawiam.
16 czerwiec, 2011
Hu ha… bylem tam nie dalej jak 2 miesiace temu.. przeszedlem sie dookola wulkanu.. Bajka, teraz jak widze krajobraz sie troche zmienil
20 czerwiec, 2011
[…] źródło Udostępnij wpis Subskrybuj Zostaw swój komentarz poniżej: Tagi: Erupcja Puyehue, wulkan […]
23 czerwiec, 2011
Świetne zdjęcia. A poza tym na 12 jest równiarka a nie buldożer.
27 czerwiec, 2011
ja jestem pod cholernym wrażeniem gapie się i gapie z podziwu nie wychodzę..:)
14 lipiec, 2011
dla mnie bomba !
6 listopad, 2012
Jak dla mnie ten wulkan to coś pięknego. Super zdjęcia.